Chłopiec, który w ostatni piątek doznał poważnych obrażeń, kiedy podczas jazdy na nartach na ośrodku Jaworzyna Krynicka w Małopolsce, uderzył w stalową linę. Zgodnie z informacjami udzielonymi przez policję, chłopiec oraz dwaj towarzysze, mimo że trasa była zamknięta na czas operacji ratraka, postanowili na niej zjechać.
Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, potwierdziła smutne wieści o śmierci młodego pacjenta. Pomimo intensywnych starań personelu medycznego, życia chłopca nie udało się uratować i zmarł on pomiędzy sobotnim wieczorem a niedzielnym porankiem.
Nieszczęśliwy wypadek zdarzył się po godzinie 18:00 na stacji narciarskiej Jaworzyna Krynicka Czarny Potok. Trójka młodych ludzi zdecydowała się wejść na trasę, która była tymczasowo zamknięta z powodu pracy ratraka, do którego przytwierdzone były stalowe liny. Dwie osoby zdołały ominąć ten niebezpieczny element, niestety dla 14-latka okazało się to niemożliwe.
Po tragicznym zdarzeniu, chłopiec trafił w stanie krytycznym do placówki medycznej w Prokocimiu. Chłopiec, który pochodził z Warszawy, został umieszczony na oddziale intensywnej terapii.
Autorzy śledztwa analizują szczegóły tego tragicznego incydentu. Jak wyjaśniła Cisło, długotrwałe oględziny miejsca zdarzenia prowadziły do wszczęcia dochodzenia na podstawie artykułu 160 Kodeksu karnego, który mówi o narażeniu człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub poważnego uszczerbku na zdrowiu.