W jednej z myślenickich szkół zrobiło się groźnie – w szkole mieliśmy granat. Jakby tego było mało, granat znalazł się w szkole dzięki 10-letniemu uczniowi.
Niepokój okazał się bezzasadny
Można też powiedzieć, że uczeń spowodował spore zamieszanie, ale wszystko skończyło się dobrze – miało to związek, z tym że wspomniany granat to niegroźna atrapa.
Niemniej jednak warto wrócić do tego, co działo się wcześniej. W ostatni piątek ok. godz. 11:00 dyżurny myślenickiej komendy otrzymał zgłoszenie, które miało prawo poważnie zaniepokoić – w szkole mamy ręczny granat. W takiej sytuacji nie było się nad czym zastanawiać – patrol został skierowany błyskawicznie. Kiedy patrol zjawił się pod szkołą, uczniowie znajdowali się w bezpiecznym miejscu, a granat umieszczono w sekretariacie.
Nie pozostało więc nic innego jak rozpoczęcie oględzin. Po przeprowadzeniu oględzin przekazano, że uczeń przyniósł atrapę pozbawioną cech bojowych. Choć można też dodać, że mowa o atrapie łudząco podobnej do prawdziwego granatu. Warto także podkreślić, że doszło do kontaktu z matką dziecka odpowiedzialnego za zamieszanie – ta stwierdziła, że atrapa to zakup podczas wakacji nad morzem. Jak się można domyślić, zaznaczyła również, że syn nie miał zgodny na zabranie tej atrapy.